poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 4: Nie gadaj, że grzeczna Miranda się upiła.

*Oczami Justina*

Wszedłem do domu, zdjąłem buty, i rozglądałem się po mieszkaniu.
- Tu jesteśmy - usłyszałem głos mamy, z jak się okazało kuchni.
- I jak podoba Ci się? - zagadnęła do mnie mama.
- Widziałem lepsze - odpowiedziałem
- Justin, proszę Cię, skończ ze swoim gwiazdorzeniem.
- Tylko wyrażam swoją opinię. Gdzie mój pokój?
- Po schodach na prawo, drugi.
- A i mamo? Jutro wyjeżdżacie z Jazzmyn do dziadków?
- Tak, a myślałam że Ty też jedziesz?
- No niekoniecznie, wpadnie do mnie kilku znajomych. Mogą prawda?
- Niech Ci będzie, ale do 22.
- Jasne. - po czym udałem się do wskazanego mi pokoju.
Wyglądał mniej więcej tak:



Wydawał się taki mały. Taki nie mój. Byłem przyzwyczajony do luksusowych, wielkich, pokoi hotelowych, bądź mojego jedynego małego ciasnego łóżka w tourbusie. A tu? Spodziewałem się czegoś więcej. Byłem zmęczony podróżą, a więc w ubraniach rzuciłem się na łóżko po czym zasnąłem.

*Oczami Alice*

Poszukiwałam czegoś w czym mogłabym iść na imprezę. Byłam znużona poszukiwaniami, więc napisałam do mojej przyjaciółki.

"Mówiłam Ci już, o dzisiejszej imprezie? Alice xx"

"Jak zwykle dowiaduję się ostatnia. O której, i gdzie? Mirann xx"

"Po 16, wpadnę po Ciebie, do pewnego Justin'a. Al xx"

Przygotowałam sobie ten zestaw:


Po czym poszłam się wykąpać. Ubrałam się w wyszykowane rzeczy, było już po 15. Włosy zakręciłam lokówką w loki. Zrobiłam leciutki makijaż. Nie miałam ochoty nic jeść, a więc powoli zbierałam się do wyjścia.
- Mamo, wychodzę!
- O której wrócisz?
- Późno, będę nocować u Mirandy.
- Dobra, baw się dobrze!
Zawsze miałyśmy umowę, że po imprezie śpimy u jednej z nas. Wzięłam torebkę, i wyszłam w stronę domu mojej przyjaciółki. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła mi kobieta w średnim wieku, w krótkich brązowych włosach. Jej mama.
- Dzień dobry, ja po Mirandę.
- Dzień dobry skarbie, proszę wejdź.- powiedziała z uśmiechem.
- Jest u góry, bierze prysznic, chcesz może coś do picia?
- Nie, dziękuję bardzo. - odpowiedziałam grzecznie.
Poszłam schodami do góry do pokoju brunetki.
Posiedziałam chwilę na łóżko, po czym zdziwiona Mir spojrzała na mnie.
- No, to jak? Gotowa? - zapytałam ze słodką minką.
- A która to jest godzina?
- Najwyższa pora. 16:15. - odpowiedziałam. Brunetka przeklneła pod nosem. Pomogłam jej znaleźć coś do ubrania, i wyglądała mniej więcej tak:

plus do tego czarna spódniczka, oraz czarna kamizelka.
Ubrała czarne botki, po czym wyszłyśmy z jej domu, i skierowałyśmy się w stronę domu Biebera.
Po drodze spotkaliśmy Chrisa, więc stanęliśmy przed drzwiami, i Miranda zadzwoniła dzwonkiem.
Przed nami stanął on. Justin. Wyglądał..no cóż świetnie. Miranda zaniemówiła z wrażenia, zapomnieliśmy jej wspomnieć, że chodzi o tego Justina. Zaprosił nas do środka, więc weszliśmy. Było dużo ludzi w każdym pomieszczeniu. Dom był schludnie, ale i nowocześnie urządzony. Większość ludzi no cóż, co tu mówić. Wszyscy byli mi obcy. Jednak Chris co chwilę, z kimś przybijał piątkę.
- Tam jest jedzenie, tam picie, a tam można potańczyć - wskazywał nam Justin.
Zabawa się rozkręcała, co moment więcej osób zaczynało tańczyć. Justin wyszeptał mi do ucha:
- Zatańczymy?
- Hmm, no czemu nie.
Była jedna z nowszych piosenek Ke$hy. Gdy podeszłam z Justinem bliżej parkietu, piosenka momentalnie zmieniła się na wolną. Super. *klik, muzyka*
- A więc Alice?
- Tak, Justin?
- Opowiedz coś o sobie.
- Nic ciekawego, zapewniam.
- Chętnie posłucham.
- Alice, 15..jeszcze 15. Urodziny 26 czerwca, każdego roku. Mam brata, młodszego - Mike. Tańczę dla elity muzycznej Atlanta Music Group. Mam chłopaka. Cóż, tak to chyba wszystko. Teraz Ty.
- Justin, 16. Urodziny 1 marca każdego roku. Siostra, młodsza, przyrodnia Jazzmyn. Uwielbiam tańczyć, ale najbardziej to śpiewać. Pracuję dla Island Records. Mam przerwę od kariery. Aktualnie singiel.
- Interesująco. Przerwa w karierze?
- Moja ekipa, nie chcę aby woda sodowa uderzyła mi do głowy. Mam odpocząć od mediów, wywiadów.
- A co na to beliebers?
- Za wesoło nie jest, ale rozumieją to i poczekają na mnie. A może Ty opowiedz zatem o Twoim chłopaku.
Nieco zdziwiło mnie to pytanie.
- Mick ma na imię. W naszym wieku.
- Od jak dawna jesteście?
- 9 lat.
Po czym Justin zaśmiał się, a że śmiech miał zaraźliwy, obydwoje przy wolnej piosence się śmialiśmy, a każdy na nas ukradkiem dziwnie spojrzał.
- Spory kawał czasu. - skomentował.
- Tsa, wiesz, wychowywaliśmy się na jednej ulicy, i tak jakoś w sumie od zawsze jesteśmy parą.
- Na jednej ulicy?
- Tak, jest właściwie Twoim, moim sąsiadem. Dzieli podwórko z rodziną Chrisa.
- Mhm, muszę go poznać, jest wielkim szczęściarzem mając taką dziewczynę.
- Ja już myślałam, że to wczoraj to był podryw. A tu proszę. - powiedziałam z uśmiechem.
Nic na to nie odpowiedział, tylko zabawnie poruszył brwiami. Skończyła się piosenka, a więc i my zeszliśmy z parkietu z uśmiechami na twarzy.
Odnalazłam w tłumie Mir, rozmawiałyśmy z kilkoma osobami, coś tam przekąsiłyśmy, potańczyłyśmy. Wypiłyśmy jakiegoś drinka, przynajmniej ja jednego. Cosgrove nieco więcej. Bawiliśmy się z Chrisem, i poznaliśmy kilka nowych osób. Impreza w porządku. Chłopak imieniem, Austin poprosił mnie do tańca, zgodziłam się na jeden taniec. Niektórzy już zbierali się do domów. Po zejściu z parkietu, rozglądałam się za Mirann. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć, choć ludzi było, nie powiem, że ostatni z ostatnich. Znalazłam ją na kanapie w salonie.
- To jak, zbieramy się?
Usłyszałam jakiś bełkot, coś mówiła, ale nie mogłam rozszyfrować co dokładnie.
- Nie gadaj, że grzeczna Miranda się upiła. - zaśmiałam się.
Znów usłyszałam jakiś bełkot. Naprawdę chciało mi się śmiać, choć sytuacja stawała się poważna. Ładne jaja. I jak ja ją mam zabrać do domu, co ona powie rodzicom? Ooo nie. Nie wkopie jej.
Zauważyłam Justina. Podchodził w naszą stronę.
- I jak tam? Jak się impreza podobała? - zagadnął do nas z szerokim uśmiechem.
- Cuuudownie. Moja przyjaciółka, jak zapewne widzisz, niezbyt kontaktuje. - Nie pomyślałabym, że ona, kto jak kto się upije. Nie mogę jej tak zaprowadzić do domu, a miałyśmy u niej nocować.
- Och - podrapał się w kark, chwilę wpatrując się w brunetkę, po czym spojrzał na mnie z tym wielkim cymbałowatym uśmiechem.



- Jest jedno wyjście.
- Mam się bać?
- Powinnaś. - po czym się zaśmialiśmy.
- A tak serio? - zapytałam po chwili.
- Możecie przenocować u mnie. - zaproponował.
- Tak, a gdzie? Przestań.
- A masz coś przeciwko? Miranda jak widzisz znalazła dla siebie lokum, pozostajesz Ty i ja.
- Nie, ja nie mo..
- Dlaczego nie? - przerwał mi. - Spokojnie, jestem dżentelmenem.
Nie za bardzo chciałam się zgodzić na taką sytuację, ale uległam po chwili.
- Jeśli nie będzie to za duży kłopot.. - zaczęłam.
- Ależ skąd.

*Oczami Justina*

Przez chwilę się zastanawiała, na koniec zrobiła bezradną minę i powiedziała:
- Jeśli nie będzie to za duży kłopot.. - zaczęła, lecz szybko jej przerwałem.
- Ależ skąd.
- Mogę pomóc w sumie sprzątać, jeśli oczywiście potrzebujesz pomocy..
- Eee, jeśli tego pragniesz. W sumie, w dwójkę szybciej pójdzie.
A więc wzięliśmy się do pracy. Zbieraliśmy plastikowe kubeczki, resztę jedzenia do lodówki, napoje także, poprzestawialiśmy meble na miejsce i różne takie. Nadszedł koniec naszych wyczynów z porządkami.
- A więc, gdzie mogę się położyć?
- Emm, nie za bardzo orientuję się w tym domu, ale skoro jesteś moim gościem, moje łożko będzie dzisiaj Twoim.
- A Ty?
- Ja na kan.. - spojrzałem na kanapę, na której oczywiście spała w najlepsze brunetka. - Łóżko mojej mamy, albo Jazzmyn? - zaśmiałem się na myśl małym kojcu dla mojej siostry. - Rozłożę sobie śpiwór.
- Nie no, ja będę spać na łóżku, a Ty we własnym domu na podłodze? Nie ma opcji. - zaprotestowała dziewczyna.
- Znajdzie się coś, chcesz może jakąś koszulkę i spodenki czy coś w tym stylu do przebrania? - spojrzałem na sukienkę Alice.
- Jeśli to nie kłopot.. - zaczęła dziewczyna.
- Żaden - powiedziałem z uśmiechem, po czym obydwoje skierowaliśmy się do pokoju i dałem jej moją ulubioną fioletową koszulkę z napisem 'I love my beliebers' którą dostałem od fanów.
- A co do spodni..
- Taaa, nie spodziewam się, że będziesz coś miał dla mnie, spoko, zostanę w tych rajstopach - odrzekła dziewczyna. - Gdzie łazienka?
Wskazałem drzwi, po czym dziewczyna wyszła z pokoju, aby się przebrać, a ja w tym czasie, również się przebrałem, i znalazłem jakiś śpiwór, czy co to było.. i rozłożyłem nieopodal łóżka.
Po chwili przyszła dziewczyna, i spojrzała na mnie, leżącego na moim 'legowisku'.
- Chyba żartujesz.
- Wytrzymam.
- Nie wygłupiaj się. Ja będę jak już spać na podłodze.
- Nie ma opcji.
Przedrzeźnialiśmy się, aż w końcu doszło do tego, że obydwaj leżeliśmy na podłodze.
- Która godzina? - spytała. Spojrzałem na zegarek i odpowiedziałem: 2:33.
- Jakoś mi się nie chce spać, a Tobie? - zapytała.
- Mi też nie za bardzo. Możemy porozmawiać - zaproponowałem.
- Jak najbardziej - odparła dziewczyna.
- Pochodzisz z Kanady, prawda?
- Tak. Mieszkałem u dziadków razem z mamą. - odpowiedziałem.
- Dlaczego dopiero teraz wracasz?
- Gdy zaczęła się moja kariera, nie raz chciałem wrócić. Lecz nie mogłem, płyta za płytą, trasy koncertowe, wywiady, sesje, koncerty itp itd. Tęskniłem za przyjaciółmi, za rodziną. Tak rzadko odwiedzałem dziadków, że aż w końcu przestałem tęsknić. Przyzwyczaiłem się do tego, że każdy mój dzień jest zaplanowany co do minuty.
- A więc można tak po prostu przestać tęsknić? - zapytała.
- Jeśli nie utrzymujesz kontaktu, z tymi co tęsknisz, tak. Jeśli, cokolwiek robisz, a nie myślisz o tym, że tęsknisz, tak. Można przyzwyczaić się do tego bólu.
Dziewczyna pokiwała tylko głową.
- A jak to jest u Ciebie?
- U mnie? Cóż. Emm, moja rodzina. Dziadkowie mieszkają tak daleko, moje kuzynostwo i reszta rodziny także, nie utrzymujemy z nimi kontaktu, nie odwiedzamy się. Mieszkam z bratem, z mamą no i tatą. Jeśli tak, to można nazwać. Tata pracuje od 8 do 16, a tak się prawie nie widzimy. Mama jest stewardessą, także co chwile, o różnych porach jej nie ma. Jestem ja i mój brat. Chodzę do naprawdę fajnej szkoły, mam dużo znajomych. Uczę się nie najgorzej. Jak Ci mówiłam, mam chłopaka. Z Mickiem jesteśmy już długo. I tak moje życie wygląda. Nic ciekawego.
- Według mnie bardzo ciekawe. Masz normalne dzieciństwo, chodzisz do normalnej szkoły, nie musisz ukrywać się przed paparazzi. Zazdroszczę Ci.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym zauważyłem, że dziewczyna ma zamknięte oczy, a więc zasnęła. Nie chciałem, aby jutro narzekała na ból pleców, z powodu jak czułem, niewygodnej podłogi, po czym położyłem ją delikatnie na łóżko, i przykryłem kołdrą. Wróciłem na moje miejsce, po czym i ja odpłynąłem.

____________________________________________



wyszedł, jaki wyszedł. Na następny post zapraszam jutro, jeśli przeczytałeś to - proszę skomentuj i wyraź swoją opinię ;)

PEACE&LOVE! ♥

3 komentarze

  1. O jaki słodki rozdział już następnego nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *.* !

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka Najlepsza <3
    ~TK

    OdpowiedzUsuń

niech ci bóg wynagrodzi, ten komentarz. dobry człowieku.